środa, 19 grudnia 2012

Malienkij Princ- trzy wydania rosyjskie i Le Petit Prince- wydanie rosyjskie do nauki j. francuskiego

W połowie listopada 2012 trafiłam służbowo na konferencję do Ałma-Aty w Kazachstanie. Było to niesamowite doświadczenie, bo pierwszy raz trafiłam do kraju typowo azjatyckiego z ulicami pełnymi ludzi o „skośnym” typie urody. Ciekawe było również połącznie postsowieckiej architektury z nowoczesnymi budynkami ze szkła i metalu. Jedynym minusem był śnieg i mróz, ale oczywiście nie przeszkodziło mi to w eksplorowaniu miasta pod kątem księgarni. Najpierw w okolicy miejsca, gdzie odbywała się konferencja, natrafiłam na malutki sklepik z przemiłą panią sprzedającą, która ze stosu poukładanych wszędzie książek wyłowiła piękne wydanie po rosyjsku. Książka ma bardzo oryginalne ilustracje i ogromnie mi się spodobała, więc wysupłałam potrzebną ilość kazachskich tengi (do tej pory nie jestem w stanie ich przeliczyć na jakąś rozsądną walutę) i mogłam się już cieszyć nowym nabytkiem.


Drugiego dnia konferencji postanowiłam odbyć mała przejażdżkę po mieście, aby zobaczyć przynajmniej troszkę więcej niż salę konferencyjną i restaurację, w końcu jak często człowiek ma okazję przebywać w Ałma-Acie? Kierowca taksówki był mocno zdziwiony, gdy do standardowego planu objazdu kilku głównych atrakcji miasta dołączyłam prośbę o porządną księgarnię. Spisał się jednak na medal i dzięki temu trafiłam do książkowego raju- sklepu „Kniżnyj Gorad”, czyli „książkowe miasto”. Sklep był gigantyczny, kilkupoziomowy i przez chwile zwątpiłam, czy cokolwiek w nim znajdę. Na szczęście przy wejściu pracowały przemiłe panie, które na podstawie nazwiska autora znalazły w komputerze dokładną lokalizację wszystkich jego książek. Widząc, że jestem „innostrańcem” zaopiekowały się mną jeszcze milej, bo posadziły mnie na sofie i kazały poczekać, a jedna z nich poszła wyszukać interesujące mnie pozycje. W lekkie osłupienie wprawił mnie jej widok po powrocie, gdyż dźwigała kilka różnych wydań Małego Księcia, a naprawdę na aż tyle nie liczyłam. Po odrzuceniu tych, które już w swojej kolekcji mam, zdecydowałam się na trzy wydania rosyjskie oraz rosyjską książkę służącą do nauki j. francuskiego. Niestety, wydań z Kazachstanu nie mieli, ale i tak byłam przeszczęśliwa. Trochę się tylko obawiałam, że moja mała walizka nie wytrzyma takiego obciążenia, ale jakoś wszystko upchnęłam i dowiozłam do Polski. 



sobota, 8 grudnia 2012

The Little Prince- wydanie gruzińskie do nauki j angielskiego

W pierwszych dniach listopada 2012 miałam okazję przypuścić kolejny atak na księgarnie w Tbilisi. Nie miałam zbyt wielkich nadziei, ale uznałam, że zawsze jest szansa, zatem podczas wieczornego spaceru konsekwentnie zaglądałam do każdego nawet miniaturowego zakątka z książkami. No i udało się, w jednej z kolejnych księgarni sprzedający pan co prawda stwierdził, że po gruzińsku ani rosyjsku niczego dla mnie nie ma, ale może zaproponować wydanie angielskie. Hm, trochę mi mina zrzedła, bo pomyślałam, że raczej nie ma szansy, aby pokazał mi książkę, której jeszcze nie mam. A tu proszę, niespodzianka- bardzo dziwne wydanie formatu A4 wyglądające nieco jak ksero, bez żadnej stopki wydawniczej, ale za to z objaśnieniami po gruzińsku. Domyśliłam się, że jest to wydanie mające służyć Gruzinom do nauki języka angielskiego i już po chwili za jedyne 6 lari stałam się jego szczęśliwą posiadaczką. Na pewno będę szukać dalej, bo jak się okazuje warto próbować nawet w miejscach, które na pierwszy rzut oka nie obiecują sukcesu!



niedziela, 2 grudnia 2012

Mały Książę- dwa wydania polskie

W październiku 2012 za sprawą portalu aukcyjnego stałam się właścicielką kolejnych dwóch polskich wydań „Małego Księcia”. Pierwsze z nich jest dosyć popularne i nie odbiega grafiką od standardowych wydań, natomiast drugie zachwyciło mnie swoją odmiennością i oryginalnością naprawdę pięknych ilustracji. Rzadko się zdarza, aby grafik potrafił oddać intencje Autora równie dobrze, co on sam (wystarczy popatrzeć na ohydne kubistyczne wydanie macedońskie!), ale w tym przypadku efekt jest całkiem udany.