Pod koniec stycznia 2013 miałam ponownie okazję przebywać w Tbilisi. W
oczekiwaniu na wylot do Europy miałam kilka wolnych godzin, które postanowiłam
spędzić na spacerze po mieście i rozkoszowaniu się wyjątkowo słonecznym dniem.
Postanowiłam zajrzeć po drodze do antykwariatu, w którym już kiedyś kupiłam
wydanie rosyjskie. Pani najpierw stwierdziła, że nie ma nic dla mnie, ale po
namyśle postanowiła jednak poszukać i z jakiegoś dalekiego zakamarka wyciągnęła
cieniutką i mocno podniszczoną książeczkę po gruzińsku z 1991 roku. Wydanie
jest na bardzo cienkim papierze, ale okładka ma „coś” w sobie, więc książka
spodobała mi się od razu i zasiliła szeregi mojej kolekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz