Każdy, kto przeczytał historię „Małego Księcia” wie, że kluczowy jest
jej początek opowiadający o tym, jak autor w dzieciństwie stworzył rysunek słonia pożartego przez
anakondę, a później przy jego pomocy testował dorosłych. Nie mniej ważne są późniejsze
rysunki baranka tworzone na pustyni dla Małego Księcia. Dlatego kolejne polskie
wydanie książki, które trafiło w moje ręce w listopadzie 2012, stanowi swoiste
kuriozum. Nie ma w nim bowiem żadnych ilustracji!!! Nie wiem, kto wpadł na taki
„genialny” pomysł, ale najwyraźniej ten ktoś nigdy nie czytał książki, bo na
pewno zrozumiałby absurdalność takiej decyzji. Żeby było zabawniej, książka wydana
została w cyklu „Lektury szkolne”- oj biedne dzieci, które z niej korzystały!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz