Maltańskie wydanie „Małego Księcia” zawdzięczam wspaniałemu koledze J.,
którego poznałam podczas pobytu w Gruzji. Tenże J. pochodzi z Malty i jest jej
niesamowitym entuzjastą, więc podczas naszej krótkiej znajomości dowiedziałam
się o tym kraju więcej, niż kiedykolwiek wcześniej (bo choć Malta jest jednym z
krajów Unii Europejskiej to tak z ręką na sercu kto z nas jest w stanie choćby
pokazać ją na mapie?). Ponieważ J. kończył już swój pobyt w Gruzji, poprosiłam
go aby po powrocie do swojego kraju znalazł dla mnie egzemplarz „Małego
Księcia” i wysłał mi go na mój polski adres. Niby proste, a jednak przesyłka z
książką krążyła po Europie kilka tygodni i w końcu wróciła do nadawcy. J.
jednak nie poddał się i w grudniu 2012
przez naszych wspólnych znajomych przesłał mi książkę do Gruzji. Jak
widać już po tytule język maltański do prostych nie należy (to coś jakby
mieszanka włoskiego, portugalskiego, arabskiego i angielskiego), więc zbyt
wiele poczytać mi się nie udało, ale tym bardziej cenię sobie ten egzemplarz w
mojej kolekcji!
Nie wiedziałam, że zbierasz KSIĘCIÓW, a o samej Malcie i języku możesz poczytać na moim blogu😁
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że zbierasz KSIĘCIÓW, a o samej Malcie i języku możesz poczytać na moim blogu😁
OdpowiedzUsuń