Przy okazji samodzielnie wyszukałam w internecie kilka wersji pdf
(łotewska, wietnamska, baskijska), ale szybko doszłam do wniosku, że jednak to
nie to. Nic nie zastąpi prawdziwej książki przywiezionej z miejsca, w którym
mówi się danym językiem! Wyjątkiem w mojej kolekcji pozostanie zatem plik
kurdyjski, bo był prezentem ze szczerego serca.
BYŁ SOBIE PEWNEGO RAZU MAŁY KSIĄŻĘ, KTÓRY ZAMIESZKIWAŁ PLANETĘ NIEWIELE WIĘKSZĄ OD NIEGO SAMEGO I KTÓRY BARDZO POTRZEBOWAŁ PRZYJACIÓŁ...

sobota, 5 maja 2012
Wersja kurdyjska
Historia książki przywiezionej dla mnie z Holandii miała swój dalszy
ciąg w lipcu 2011r. R. najwyraźniej przejął się moja kolekcją i z własnej
inicjatywy lub może za podszeptem K. znalazł dla mnie plik z wersją „Małego
Księcia” po kurdyjsku. Egzemplarze w normalnym książkowym wydaniu podobno
praktycznie nie istnieją, więc wersja cyfrowa jest w tej sytuacji równie cenna
jak papierowa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz