Swoją drogą J. zapytał mnie kiedyś, ile mam wydań polskich. I bardzo się zdziwił, gdy odpowiedziałam, że jedno. Bo faktycznie tak jest. Nie czuję potrzeby uzupełniania zbioru wszelkimi możliwymi edycjami. Bardzo ważne jest dla mnie, iż za każdą książką stoi jakaś historia związana z konkretnym miejscem lub ludźmi. Do tej pory tylko kilka egzemplarzy zamówiłam przez internet i są one ładnymi, ale najmniej wartościowymi elementami kolekcji. Prawie wszystkie książki pochodzą z miejsc, w których albo ja sama osobiście byłam, albo był w nich ktoś znajomy, kto zadał sobie trud znalezienia „Małego Księcia” specjalnie dla mnie. I to jest piękne.
BYŁ SOBIE PEWNEGO RAZU MAŁY KSIĄŻĘ, KTÓRY ZAMIESZKIWAŁ PLANETĘ NIEWIELE WIĘKSZĄ OD NIEGO SAMEGO I KTÓRY BARDZO POTRZEBOWAŁ PRZYJACIÓŁ...

czwartek, 3 maja 2012
Wydanie z Izraela
Przepiękne wydanie z Izraela było prezentem-niespodzianką od M., która była tam na wakacjach. Książkę przywiózł mi na konferencję do Zagrzebia w maju 2011r. nasz manager J., okraszając wszystko oczywiście drobnymi złośliwymi komentarzami i wspominając moje zakupowe szaleństwo w Belgradzie (no fakt, tam przeszłam samą siebie- ale czy to moja wina, że Serbowie mają tyle ślicznych i przede wszystkim oryginalnych edycji?). Naszej rozmowie przysłuchiwało się mnóstwo osób, więc teraz już ogólnie jestem znana jako maniak. Ale z drugiej strony fajnie być zapamiętanym jako człowiek z pasją!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz